Trochę o koszu

Tym razem zwróciłem uwagę na mecz Minnesota Timberwolves / Atlanta Hawks. W obu drużynach gra kilku młodych zawodników, którzy za parę lat będą liderami ligi.
W Timberwolves nadzieje pokładane są w Andrew Wigginsie i Karl - Anthonym Townsie, a u "jastrzębi"
w Trae Youngu. Ponadto w Hawks gra obecnie najstarszy
zawodnik w lidze czyli 42 letni Vince Carter, dawny mistrz wsadów. Wolves wygrali 125 do 113, dzięki świetnej grze duetu Wiggins - Towns.

W tym tygodniu najważniejszym meczem był chyba ten pomiędzy Portland Trail-Blazers, a New Orleans Pelicans.
Po rocznej przerwie do ligi powrócił Carmelo Anthony, który będzie teraz rozgrywał swój 17 sezon. Legendarny zawodnik będzie grał teraz w Portland i rzucił w swoim pierwszym meczu 10 punktów. Może nie jest to wymarzony powrót ale cieszy sam fakt podziwiania dalej jednego z niebezpieczniejszych strzelców w historii ligi. Trail - Blazers przegrali 104 do 115.

Meczem, który przykuł moją uwagę w zeszłym tygodniu było starcie Boston Celltics z Golden State Warriors. Wojownicy mimo całkowicie rozbitego składu stawiali długo opór Bostończykom ale przegrali 105 - 100 z ekipą
Kemby Walkera (20 punktów). Dobry mecz zagrał także Jayson Tatum który rzucił dla Celtics 24 punkty. Warriors powinni wzmocnić natychmiast skład jeśli dalej chcą być brani pod uwagę w walce o mistrzostwo.

W tym tygodniu szczególnie należy pochwalić Lukę Doncica. Młody Serb rozegrał kilka świetnych meczów,
na przykład przeciwko Cleveland Cavaliers, gdzie zanotował triple double (przynajmniej 10 punktów, 10 zbiórek
i 10 asyst) a jego Mavericks wygrali 131 do 111.
Duet Doncic - Porzingis zapowiada się na jeden z najgroźniejszych w niedalekiej przyszłości.

W drugim tygodniu zmagań koszykarzy na szczególną uwagę zasługuje mecz pomiędzy Houston Rockets,
a Washington Wizards, który mimo braku dogrywki zakończył się ogromnym wynikiem 159 - 158 na korzyść "Rakiet". Na czele zwycięskiej drużyny stanął James Harden, który zanotował na swoim koncie aż 59 punktów.
W drużynie "Czarodziei" warto pochwalić Bradleya Beala
(46 punktów)